Hello ludzie! ^^
(Piszemy tu bardzo mało, ale teraz czas mojej matury więc czasu brak nawet na weekendowy spacer)
Tak więc, dziś w końcu spakowaliśmy swoje zacne zady i razem z całą rodzinką wybraliśmy się na wycieczkę. Wycieczkę pełną przygód, pozytywnych emocji, słońca, dobrej zabawy i kleszczy..? Tak, tego zakichanego pasożyta było jak stąd do wieczności, co poniekąd trochę nas zniechęciło.
Nasz dzisiejszy wynik to 8 kleszczy na Piracie (łażących, żadnego wbitego nie znalazłam) i 0 jakichkolwiek stworzeń kleszczopodobnych na Fifce. Dziwnie, nie? Tzn. znając życie, te 8 kleszczy nawet jeśli by się wbiło, to by zdechło dzięki odpowiednim zabezpieczeniom zastosowanym na Piraciątku (Foresto tak bardzo xD)
No dobra, to skoro już omówiłam tą nieprzyjemną część wycieczki, poszczycę się faktem, że Pirat praktycznie 60% spaceru nie schizował <3 (Kto go zna to wie co mam na myśli), pilnował się i trzymał naprawdę blisko nas!
Ale co to by był za spacer, gdyby dwa psy były grzeczne? No to by sensu nie miało!
Tym razem ciśnienie dźwignęła nam Fifka (kto by się tego spodziewał..?), która poszła za jakim zwierzem (prawdopodobnie bażantem) w dłuuuuuugą!
Nie było jej może z 10 minut, ale to wystarczyło by w mojej głowie narodziło się 1000 czarnych myśli. Doszłam też do tego, że może w ten sam sposób straciła poprzednią rodzinę.
Dla wyrównania jeszcze jeden pozytywny aspekt naszej wyprawy, a mianowicie reakcja Pirata na.. konie! Niestety nie często mamy okazję spotykać koniki, ale Piruś przy każdym spotkaniu zawsze robił hałas nad hałasy i do konia nikt podejść nie mógł, bo to przecie zwierze dzikie i nieobliczalne! Dziś mój Synek ogarnął rozum i dał się uspokoić, a nawet chwile przy koniu posiedział (fotki nie zrobiłam, bo to wciąż było ryzyko dla Pirata i konia)
To chyba tyle!
Nasze plusy i minusy z wyprawy się wyrównały, czyli jesteśmy na świetnej drodze do sukcesu!
Kto przeczytał nasz jakże odkrywczy wpis, niech czuje się naszym przyjacielem, bo bolger ze mnie żaden :P
Pozdrawiamy!!
Pirat, Fifik no i Ja! ^^