27 sierpnia 2016

"Tymczas", który został na stałe..


Witajcie ponownie! 
Piszę ten post prosto ze słonecznej Chorwacji, gdyż dziś jest dla nas wyjątkowy dzień.
Dokładnie rok temu w naszym domu zawitała Fifi. Był to dla mnie okres nerwów, płaczu i zgrzytania zębów. Chciałam przybliżyć Wam trochę historię, jaka tyczy się mojego pół-jamnika.



                                                                               
27 sierpnia 2015 roku znajoma przywiozła mi znajdę z Jury Krakowsko-Częstochowskiej, była to nasza wspólna decyzja przez, którą ostatecznie zerwałyśmy kontakt... no ale cóż.. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Owa znajoma poszła na spacer i podczas niego w rowie przy drodze, znalazła wychudzone półżywe psisko, Gdy zauważyła, że pies jeszcze żyje przyniosła mu jedzenie i picie, a następnego dnia kundel doczołgał się pod dom dziewczyny. W tym momencie do akcji wkroczyłam ja :) Na bieżąco byłam telefonicznie informowana co dzieje się z psem (kumpela nie miała pojęcia co ma robić, więc instruowałam ją, jak postępować gdy znajdzie psa). Ostatecznie mała została przywieziona do mnie i tu zaczął się caały cyrk..
Krzyki i łzy były moim towarzyszem przez następne dwa tygodnie. Jak możecie podejrzewać rodzice byli źli.. nie, nie oni byli wściekli do granic możliwości, ale na szczęście teraz nikt z nas nie żałuje :)


Aktualnie ciągle pracujemy nad strachliwością mojej księżniczki, jest już o niebo lepiej niż rok temu kiedy to nawet spacer był samym stresem. Teraz zostały nam tylko strach przed gwałtownymi ruchami, obcymi, hałasami wszelkiej maści i zbyt energicznymi psami (choć psy toleruje po dłuższym zapoznaniu). Pewnie ze wszystkim nie damy sobie rady, ale jestem pewna, że choć część z tych lęków uda nam się opanować :) 


Jeśli chodzi o sztuczki i szkolenia to hmm Fifik umie siadać i dawać dwie łapki, a jeśli jest w bezpiecznym miejscu to nawet się położy, na zabawkę umie robić obrociki i to tyle.. Ale musicie wiedzieć, że ona nie jest psem łatwym do uczenia czegokolwiek. Komenda siad zajęła nam jakiś miesiąc bo sucz bała się jak dawałam jej rękę nad główkę, bo przecież moja ręka taaka straszna :)
    Okej tak więc koniec, wspomnień na dziś bo jeszcze trzeba na jakieś chorwackie fotki się wybrać!

      Ja i Fifeł dziękujemy za uwagę i pozdrawiamy prosto z Vis'u, a Piracisko pozdrawia z Polski :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pirat - Border Collie © 2016
Design with ♥ by Oliwia