14 listopada 2018

Wciąż o borderach głoszą, choć każdy pies genialnym jest!

Pirat i Blade,  fot. Aleksandra Hojeńska

Na każdą rasę jest moda. Moda na owczarki niemieckie, moda na TTB, moda ma małe urocze maltańczyki/yorki, oczywiście moda jest również na bordery.
 Ostatnio spotkałam się z wieloma opiniami, głownie negatywnymi w stosunku do właścicieli "najmądrzejszej rasy na świecie", wiele osób utożsamia właścicieli borderów z osobami, które chcą się pokazać, zostać "fejmami", zostać zauważone. Cóż we wszystkim jest trochę prawdy i pewnie takie osoby też się znajdą, ale nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora!
Pisze ten post aby pokazać, że NIE JESTEM zakochanym w sobie i w moim borderku właścicielem, który podąża za modą!
Może nie bierzcie całości do siebie, bo jeszcze by się ktoś zestresował :)



Osobiście jak słyszę teksty typu :"Mój pies nie jest borderem, ale też tak umie", "Bo ty masz bc to masz łatwiej", "Ale jak to? To jest border i tego nie umie?!" i wiele, wiele innych to dostaje kur.. białej gorączki. 

Po pierwsze bc to pies, tak pies. Ma ogonek, łapki, ucholki, tak samo jak york, amstaff, pudel i kundelek, też musi siku, jeść itd. Czemu więc te psy jak i ich właściciele są traktowani inaczej?
Jasne, tą rasę się często widuje w internecie, bo ich właściciele chętnie się udzielają (taki typ osób, co zrobisz :) )
Jako posiadacz tego stworzenia muszę się trochę obronić, gdyż perfidnych hejterów jest coraz więcej.  Dużo osób (głównie te, które bc nie mają), wypowiadają się o nich negatywnie, przypuszczam jednak, że powód tego jest dość prosty, ale to pozostawię waszej ocenie.

Tak więc niech wszyscy którzy myślą, że border to pies który od razu w łonie matki umie łapać dyski, robić sztuczki i skakać po torze do agility, zrozumieją że są w duużym błędzie. Wręcz kolosalnym błędzie. To nie są "nadpsy" nie ma czegoś takiego kochani, jedni z Was pewnie to wiedzą ale inni już może nie koniecznie.



 Z każdym psem trzeba dużo, ciężko (z jednymi bardziej z innymi mniej) i cierpliwie pracować. Według mnie bordery są o tyle cięższymi psami do pracy, że albo są mega wrażliwe, albo (tak jak Pirat) nie są za grosz wrażliwe. Oczywiście są również psy będące swego rodzaju ideałami i dla każdego właściciela jego pies jest idealny - to oczywiste, ale niestety każdy z naszych pupili ma swoje odpały - myślę, że doskonale wiecie o co mi chodzi.

Czasem mam wrażenie, że bordery przez to ogólne stwierdzenie że "szybko się uczą" są właśnie traktowane przez innych psiarzy jako lepsze, albo właśnie gorsze bo "nauczyć czegoś bordera to nie sztuka". Otóż to też trzeba dostosować do każdego psa z osobna. W moim przypadku faktycznie Pirat zdecydowanie uczy się bardzo szybko w stosunku do Fifi (ale może to po prostu moja Fifka jest małym gupikiem). No dobra Pirat szybko się uczy ALE trzeba pamiętać, że nie tylko dobre rzeczy szybko przyswaja, Pirat najszybciej uczy się tego czego nie powinien - tego że wykopie sobie dołek na podwórku pod drzewkiem, tego że jak mi coś ukradnie to musi to szybko schować... można by tak wymieniać w nieskończoność, bo niestety on jest bardziej niegrzeczny niż grzeczny... Cóż taki charakterek -  kto zna ten wie.

Podsumowując - border jest taki jak każda inna rasa - każda się od siebie różni, ma swoje wady i zalety, ale nie ma lepszej czy gorszej rasy. Każdy pies ma predyspozycje do innych aktywności, czy skłonności do innych zachowań. Ale raczej tym podsumowaniem Ameryki nie odkryłam.

Z mojej strony jedynie chciałabym jeszcze dodać że post ten był zaczęty jakieś... dwa lata temu, więc może jest już troszkę nieaktualny, ale był taki ładny wstęp że musiałam go dziś dokończyć :)
Pozdrowionka ^^






Kolejny powrót do blogowania

No cześć, miło mi powitać wszystkich (jeżeli w ogóle ktokolwiek to czyta :P)


Myślę i myślę i czasem mam taki pomysł aby napisać coś mądrego ale w ostateczności nic z tego nigdy nie wychodzi..

 Więc potem zastanawiam się o czym pisać? 


O psach?  

 W sumie mam dwa ale chyba nic odkrywczego o nich nie napiszę, no chyba że zacznę opisywać takie rzeczy jak to że Fifi dziś znowu wykopała dołek w ogródku. Albo że Pirat dziś nawet dwa razy złapał moje fatalne rzuty dyskiem. Ale nie, to chyba nie jest zbyt odkrywcze.  






O kocie?  

 Teoretycznie blog miał być psi, ale mój kot ma czasem psie zachowania np. przychodzi skubany na zawołanie. 

Może o sobie?  

Yyyy może jednak nie.

O psich sportach? 

*tutaj czytający wybucha śmiechem* Tak masz rację, nasze "sporty" to nie sporty. 

O sztuczkowaniu z psami? 

Tak, pod warunkiem, że spojrzenie Pirata na mnie po tym jak powiem jego imię to sztuczka.



Tym sposobem nic więcej nie przychodzi mi do głowy... Może więc pisać o niczym i o wszystkim. Kto wie, pewnego dnia może zabłysnę w internetowym świecie i będę rozpoznawalna (nie ukrywam że zawsze o tym marzyłam hah), ale to i tak sprowadźmy na razie na dalszy plan. 

Na razie zostawię was z taką krótką notką i paroma pięknymi zdjęciami, z tegorocznej jesieni <3 

Żyć jak pies z kotem, czyli krótko o mojej relacji z Piratem


Witam wszystkich ! Dziś lektura dla ciekawych ale i wytrwałych. Przybliżę Wam dziś trochę, dlaczego Pirat jest trudnym psem, co zniszczyłam, i co próbuje powolutku naprawić. Tak więc powodzenia ludziki :)




Początki były trudne...

O tym już chyba pisałam, kiedyś ale przypomnę: Od pierwszych dni Pirat pokazywał swój paskudny charakterek - szczeniak gryzł z agresją jak tylko nie mógł czegoś zrobić, albo ja chciałam żeby zrobił coś, na co on nie ma ochoty... Był to dla mnie duży szok. Szok, że mały dwumiesięczny szczyl gryzie mnie (agresywnie), bo coś mu zabrałam.
Wtedy skupiłam się na tym jak go tego oduczyć i nauczyć szacunku do ręki, która się nim zajmuje.... Jeśli jesteście ciekawi efektów to cóż.. emm Pirat w dalszym ciągu jest w stanie się na mnie rzucić, ale mam sposoby na to jak tego uniknąć (wiem, wiem to jak uciekanie od problemu i tak dalej, ale na razie dobrze nam się żyje tak jak jest)



No to co dalej?

Dalej, dalej... Pirat rósł, a moja niewiedza o borderach wcale się nie zmieniała. Uczyliśmy się jakichś prostych sztuczek, rzucałam mu patyki i żyłam w przekonaniu, że border ma dużo energii, więc trzeba go wybiegać.
I później było tylko gorzej...
W pewnym momencie pies zaczął zaganiać auta, gonić własny cień i bać się spacerów, hałasów i obcych. Potem przeprowadziliśmy się do domu z ogrodem, w czasie wakacji i tu pogłębiły się jego problemy - Pirat zaczął biegać, non stop. Dookoła domu, dookoła roślin w ogrodzie. On jest w stanie biegać przez cały dzień, z nosem przy ziemi i brakiem kontaktu ze światem zewnętrznym, przestał się bawić i kontaktować ze mną. Właściwie człowiek dla niego nie istniał.

Totalnie zawaliłam, a wtedy...

Na szczęście w międzyczasie poznałam wspaniałe osoby, które zapoznały mnie z całą psią społecznością, poradziły jak pomóc psu i mnie. Nauczyły nas kontaktu ze sobą nawzajem i Pirat powoli wraca do normalność.

To teraz się chwalimy! 

Mój kochany sierściuch w dalszym ciągu biega jak popaprany, boi się obcych i atakuje gdy ma odpowiedni (oczywiście tylko według niego) powód, ale! Nauczył się znowu bawić zabawkami <3 Chętniej ze mną pracuje i w końcu czerpie z tego radość, etapami zaczyna rozumieć, że można się położyć i odpocząć, a nie ciągle być nakręconym. A skoro mowa o wyciszaniu i odpoczynku to pokaże wam co zmobilizowało mnie do tego postu:



To zdjęcie przedstawia Pirata, który odpoczywa. Z własnej nieprzymuszonej woli, w otwartym pokoju - otwarty pokój to klucz tego sukcesu, zazwyczaj żeby Pirat się wyciszył i położył zamykam drzwi do siebie, bo inaczej nie było opcji na zostanie i wyluzowanie. To jest najpiękniejsze co mogłam zobaczyć w ostatnich miesiącach.

Dziękuję Wam bardzo za uwagę, może macie dla mnie jakieś rady co do dalszej pracy z Piratem? Wypowiedzcie się w komentarzach !! ^^

Pirat - Border Collie © 2016
Design with ♥ by Oliwia